Postanowiliśmy upiec prawdziwe, włoskie panettone. Produkcja ciasta jest czasochłonna, ale cudowny zapach z piekarnika, który wypełnia każdy zakątek domu wynagrodzi Wam cały trud włożony w przygotowanie tego cudu. Jeśli nie lubicie ciast drożdżowych, musicie tego spróbować. W połączeniu z dużą ilością masła i żółtek, tworzy puchatą, delikatną i NIE SUCHĄ konsystencję. Pracujace drożdże nadają jej leciutko rumowy aromat. Skórka nie jest twarda, tylko bardzo delikatnie chrupiąca. Samo ciasto -bajka.
http://www.mediolan.pl/historia-panettone/
Historia panettone sięga XV wieku. W złotych
latach włoskiego Odrodzenia, pod koniec XV wieku, dwór Ludovico il Moro w
Mediolanie przewyższał wszystkie inne dwory włoskie. Dom Atellaniego
naprzeciwko kościoła S.Maria delle grazieLudovico był bardzo hojny.
Wśród jego ulubieńców był giermek Giacometto degli Atellani, któremu
podarował dom (do dziś istniejący), we wsi Vercellina, po lewej stronie
obecnego corso Magenta, naprzeciwko kościoła Santa Maria delle Grazie, w
którego refektarzu, wtedy, Leonardo da Vinci malował swoją Ostatnią
Wieczerzę. Dom Atellaniego stał się szybko znakomitym punktem spotkań,
gdzie bywały najpiękniejsze damy mediolańskie i najwspanialsze umysły
epoki?. Jedynie syn Giacometta nie brał udziału w zabawach rodzinnych.
Nazywał się Ughetto i był zakochany w pięknej córce piekarza, Adalgisie,
którego piekarnia sąsiadowała z jego domem. Oczywiście miłości
zakochanych sprzeciwiała się rodzina Unghetto, i chłopak mógł spotykać
swoją ukochaną jedynie nocą, kiedy doglądała piekarni swojego ojca.
Interesy piekarza jednak nie szły dobrze ponieważ otwarcie nowej
konkurencyjnej piekarni w pobliżu spowodowało utratę klientów. Ughetto
wpadł więc na wspaniały pomysł: dodał do chleba masło i cukier. Sukces
był natychmiastowy. Zakochany chłopak widząc uśmiech rozjaśniający twarz
ukochanej, dał się ponieść entuzjazmowi i dodał do chleba również
kawałeczki cytronu i rodzynki. Rezultat przechodził najśmielsze
oczekiwania: cała wieś stała w kolejce pod drzwiami piekarni, aby kupić
ciasto. Rodzina Atellani uspokoiła się po sukcesie piekarza; w ten oto
sposób Ughetto i Adalgisa mogli ukoronować swoje marzenia o miłości bez
przeszkód i pobrali się.
Druga z legend pochodzi z tego samego okresu.
Opowiada, iż panettone było wymysłem siostry zakonnej Unghetty. Legenda
ludowa opowiada o klasztorze młodych sióstr które miały przed sobą
biedne i smutne Boże Narodzenie. Święto jednak zostało rozweselone
dzięki pomysłowi siostry Unghetty, która nie mogła pogodzić się z myślą
niemożności podania nawet deseru. Postanowiła dodać do ciasta na chleb
cukier, jajka, masło, kawałki cytronu, a potem nakreśliła na nim nożem
znak krzyża, który podczas pieczenia uformował charakterystyczne
zagłębienia w skórce, dotychczas typowe dla panettone najbardziej
tradycjonalnego.
Trzecia historia panettone opowiada iż w
wigilię Bożego Narodzenia na dworze Księcia Ludovica miała miejsce
wystawna kolacja. Na te okazję szef kuchni książęcej przygotowywał
specjalny deser, który był w stanie godnie zamknąć okazały bankiet.
Podczas pieczenia jednak deser się spalił. W kuchni przeżywaną chwile
paniki: bali się złości księcia, w którą wpadłby w momencie dowiedzenia
się o niemożliwości podania długo oczekiwanego deseru. Aby zapobiec
temu, pomywacz o imieniu Toni, zaproponował deser, który przygotował dla
swych przyjaciół z resztek tego co się spaliło. Szef kuchni nie mając
innego wyjścia zdecydował podać nietypowy słodki chleb pomywacza.
Niecodzienny deser, który prezentował się jako kopuła zamknięta pod
brunatną skórką, kiedy został podany książęcym gościom został przyjęty z
aplauzami i w jednym momencie został skończony. Chór pochwał rozpostarł
się znad stołu; i w ten oto sposób narodził się ?El pan del Toni?
(chleb Toniego), il panettone.
A teraz najważniejsze, przepis:)))
- 3 i pół szklanki mąki (najlepiej Manitoba, ale może być np. 450. Czasami mieszam krupczatkę z tortową)
- 10 łyżek cukru
- szklanka mleka
- 5 dag drożdży
- kostka masła 200g
- 5 żółtek z dużych jajek
- skórka z jednej cytryny
- 10 dag kandyzowanej skórki z cytryny i pomarańczy
- szczypta soli, garść rodzynek
- Drożdże wymieszaj z czterema łyżkami letniej wody i odstaw na pół godziny.
- Przesiej mąkę, dodaj cukier i szczyptę soli. Zrób dołek, wlej do niego mleko i drożdże. Składniki wymieszaj i odstaw na pół godziny.
- Po 30 minutach dodaj roztopione masło i żółtka. Wyrabiaj ciasto do momentu aż zaczną się wytwarzać pęcherzyki powietrza. Ten etap trwa dosyć długo, będziecie mieć wrażenie, że ciasto nie jest w stanie wchłonąć aż takiej ilości masła, ale musicie uzbroić się w cierpliwość:) Warto! Teraz odstaw na 6 godzin.
- Do ciasta dodaj rodzynki, skórkę pomarańczową i cytrynową, zagnieć ciasto.
- Przełóż ciasto do... wysokiego garnka (bez żadnych plastikowych uszu, itd.). Garnek wpierw wysmaruj masłem. Jeśli macie niski garnek, można go najpierw wysmarować masłem i do boków przylepić papier do pieczenia, żeby stworzyć taki tunel:) Ciasto pięknie wyrasta, w ten sposób uchronimy go od ucieczki z garnka :) Aaa. Pamiętajcie, zeby wystający papier do pieczenia nie dotykał grzałek w piekarniku!!!
- Przykryj ściereczką i odstaw na 2 godziny, aby ciasto mogło wyrosnąć.
- Natnij powierzchnię ciasta na krzyż i wstaw do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Piecz przez 10 minut, po czym zmniejsz temperaturę do 160stopni i piecz jeszcze 35 min. Jeśli ciasto zbytnio się zrumieni na górze, można przykryć folią aluminiową. Po wystudzeniu możesz polać lukrem lub posypać cukrem pudrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz