sobota, 28 września 2013

Ninjago dla Andrzeja

Od małego Andrzeja wszystko się zaczęło...
Pewnego razu Tata Marek poprosił o upieczenie tortu urodzinowego dla swojego synka.

Wtedy, w pseudo-kuchni powstał maleńki tort malinowy z czerwonym ludzikiem Lego.
Od tego tortu zaczęły się kolejne prośby o torty, personalizowane pierniki, ciasteczka, tapas i inne rzeczy, których nigdy nie dane mi było spróbować :)

Upiekłam dwa biszkopty, jeden jasny, drugi kakaowy. Przepis na biszkopt rzucany, niezawodny, znajduje się w poprzednich wpisach.


 Warto je "nawilżyć" np. sokiem z cytryny z wodą źródlaną i odrobiną cukru.

Każdy blat smarowałam lekko musem jeżynowym albo musem pomarańczowym z odrobiną dyni (przepis na musy również w poprzednich postach, patrz: mus truskawkowy).


Na każdą owocową warstwę położyłam bitą śmietanę (800ml śmietany 30% ubijamy z 2 łyżkami cukru pudru. W osobnym naczyniu miksujemy 600 g serka mascarpone, następnie stopniowo dodajemy serek do śmietany i na najniższych obrotach miksera delikatnie łączymy obydwa składniki).

Na bitą śmietanę warto nałożyć kwaśne owoce, które trochę przełamią smak kremu. Dla Andrzeja wybrałam kiwi.


 I na koniec warstwa bitej śmietany. Na niej mógł spokojnie wylansować się Jay - NINJAGO (opłatek z nadrukiem spożywczym). Jay to facet po przejściach (patrz: brew) i ma dziewczynę jako jedyny z całej ekipy!

Obsypaliśmy go jeszcze na koniec kokosem; taka kropka nad "i".


Wszystkiego najlepszego, Andrzeju! Miej zawsze w sobie coś z dziecka!
                                                  Smacznego!

Niebo w słoiku, czyli domowa Nutella

Już dawno słyszałam o tym kremie.
Smażone śliwki i kakao, podobno boskie.
Zrobiłam. rzeczywiście: dobre!
Jak dla mnie- za słodkie, ale wielu moich znajomych uważa, że super, wyjadają ów specyfik łyżeczką ze słoika, więc polecam!!

Smak nieziemski, to fakt. Nieporównywalny z niczym. Ani to dżem, ani to nutella :)

Jak to zrobić?

Kup: 2,5 kg śliwek, 1 kg cukru TRZCINOWEGO!! (ZDECYDOWANIE ZA DUŻO, JA DAŁAM 80 dkg I UWAŻAM, ŻE I TAK ZBYT DUŻO!), 20dkg kakao Decomoreno, łyżka soku z cytryny, ew. garść zmielonych na pyłek orzechów laskowych.

Śliwki myjemy, wyjmujemy z nich pestki, przekrawamy na połówki lub ćwiartki. Wrzucamy do garnka z grubym dnem. Smażymy 2 godziny na średnim ogniu od czasu do czasu mieszając.

Pod koniec smażenia dosypujemy cukier.
Jego ilość trzeba dobrze wymierzyć. 1kg to zdecydowanie o wiele za dużo, 80dkg również. Myślę, że ok. 50dkg byłoby w porządku. Oczywiście to jeszcze zależy od jakości naszych śliwek i od ich stopnia i warunków dojrzewania: im śliwki bardziej dojrzałe, większe i ciemniejsze, tym mają w sobie więcej cukru, więc nie musimy im sztucznego dokładać.
Jakość "nutelli" zdecydowanie się zmieni po użyciu cukru zwykłego, o niebo lepszy efekt osiągniemy używając cukru trzcinowego.
W tym momencie jest dobry czas na dodanie łyżki soku z cytryny, plus ewentualne zmielone orzechy.
Teraz blendujemy śliwki ze wszystkimi dodatkami.
Jeśli osiągnęliśmy już gładką konsystencję całości specyfiku, możemy dosypać kakao - całe od razu. Wszystko mieszamy, po kilku minutach zdejmujemy z ognia.

Swoim wytworem napełniamy czyste. wyparzone, ciepłe słoiki (do tych wszystkich robót związanych ze słoikami, cudnie sprawdza się zmywarka odpowiednio zaprogramowana).

Dokładnie zakręcamy, odkładamy na stół wyłożony kocykiem. Ustawiamy słoiczki zakrętką do dołu. Przykrywamy kocykiem, po 2h odwracamy słoiki (już nie muszą stać do góry nogami, już się dobrze zamknęły). Niech stoją i się studzą. Jutro można je wynieść do piwnicy.

Smacznego!




niedziela, 22 września 2013

Królik dla Worrka


Strasznie miły telefon wczoraj dostałam.
Pan Worrek zapragnął dla Pani Worrkowej coś wyjątkowego na urodzinki.
Państwo Worrkowie robią dużo dobrego dla niczyich królików (dla swoich też:)), działają aktywnie w Stowarzyszeniu Pomocy Królikom, stąd się znamy.

Więcej szczegółów dotyczących królików w linku poniżej:
http://www.kroliki.net/

Pan Worrek poprosił o tort z.. króliczym akcentem.

No i stało się!
Rano upiekłam dwa biszkopty rzucane w okrągłych tortownicach (przepis w poprzednim poście).
Jeden został okrągły, stał się potem buzią królika (a właściwie królinki, bo potem się okazało, ze to dziewczynka, a na dodatek strojnisia:))
Drugi wykroiłam dwoma ruchami nożna tak, że powstały trzy elementy: dwa uszka i jeszcze kokarda :)

potem się okazało, że uszy za duże i nie mam takiego podkładu pod tort, także finalnie tort dla Worrków skończył na stolnicy :)


Każdy element przekroiłam na trzy blaty, które nasączyłam sokiem malinowym i wódeczką.
Następnie smarowałam je musem malinowym (przepis również w poprzednich postach (patrz: musy truskawkowe).

Pierwsza warstwa została dodatkowo wzbogacona winogronami.

Każda warstwa została przełożona bitą śmietaną z białą czekoladą i odrobiną serka mascarpone.

Dekoracje zwyczajne, bo takie są najlepsze. Królik zaraz będzie się uśmiechał....


są i złote zęby!


I jeszcze królik z profilu:)


Wszystkiego najlepszego, Worreczku!

Życzę i Tobie i sobie, aby ludzie jedli TYLKO TAKIE KRÓLIKI!

proste i pyszne ciasto z dyni, która urosła dzięki darowanym pestkom od Pana Romana

Niedziela.
Jesień.
Zimno.

W ubiegłym roku dostałam kilkanaście ziarenek dyni od takiego starszego Pana Dyrektora z poprzedniej pracy.

Świetny człowiek.

Mówił, żebym sobie posadziła, że ma pyszne owoce i na pewno coś dobrego z nich ugotuję. Bardzo lubiłam tego Pana i tak jakoś dziś postanowiłam wykorzystać tą dynię z podarowanych ziarenek.

Upiekłam zatem ciasto z dyni, zainspirował mnie nie tylko Dyrektor eM, ale i przepis znaleziony na kwestii smaku. Ciasto jest proste w wykonaniu, ale trwa wszystko trochę dłużej, ponieważ trzeba wpierw upiec dynię, a potem jeszcze ubić pianę z białek. ale wierzcie mi, WARTO! U mnie się TO zrobiło pomiędzy niedzielnym obiadem, a zamówionym tortem :)

Składniki (proponuję od razu podwoić):
250 g (250 ml) musu z dyni (surową dynię przekrawamy na pół, ew. na ćwiartki, wyjmujemy ziarenka i zapiekamy ok. 40 min w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Potem wybieramy miąższ łyżką, blendujemy go w miseczce i gotowe)

 • 200 g masła
1 szklanka cukru (dałam niepełną)
ziarenka z jednej laski wanilii około 5 centymetrowej
skórka starta z 2 limonek (w oryginale były mandarynki)
3 jajka, oddzielnie żółtka od białek
1 i 1/2 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
HOŁ TU PRIPER:
  • Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzać do 180 stopni.
  • Do garnka włożyć masło, roztopić na małym ogniu mieszając (starać się nie podgrzewać za bardzo masła). Dodać cukier oraz wanilię i wymieszać. Odstawić z ognia.
  • Dodać mus z dyni i skórkę z mandarynki, wymieszać i lekko ostudzić, następnie dodać żółtka i wymieszać.
  • Mąkę przesiać do miski razem z proszkiem do pieczenia. Dodać ją do masy w 3 partiach, za każdym razem dokładnie mieszając (w oryginale nakazano mieszanie łyżką, ale mój mikser elektryczny poradził sobie z tym równie dobrze).
  • Białka ze szczyptą soli ubić na idealnie sztywną pianę i dodać do masy, bardzo delikatnie wymieszać łyżką.
Całość przelać do tortownicy, piec przez około 40 min - do tzw. "suchego patyczka".

Na górę zaplanowałam polewę z białej czekolady, ale nie zdążyłam polać, ponieważ ciasto było tak dobre, że nie zdążyłam roztopić czekolady. Nie zdążyłam nawet posypać cukrem pudrem. Jest mega dobre!

Dzięki Panie Musie!